Strony

środa, 7 grudnia 2016

How To Get Away With Murder, czyli sposób na morderstwo

Kiedy na dworze ciemno i zimno, ludzie nabierają ochoty na krwisty i rasowy kryminał. To dobrze, bo do rodziny kryminałów dołączył How to Get Away with Murder (HTGAWM) i jest to bardzo interesująca propozycja.


Na poczatku ostrzegam, jeżeli nie macie za dużo czasu, nie zaczynajcie oglądać tego serialu. Po pierwszym odcinku najprawdopodobniej wpadniecie jak śliwka w kompot i nie będzie już dla was ratunku. Zawalicie noc byleby tylko dowiedzieć się prawdy...
 

Przede wszystkim kryminały cieszą się nieustającą popularnością od 100 lat. Dzięki temu, a może przez to opowieść kryminalna dorobiła się swojej klasycznej kontrukcji. Musi być jak film Hitchocka, zaczynać się trzęsieniem ziemi, a potem napięcie musi stopniowo narastać. Musi nas zwodzić, rzucać nam ochłapy prawdy i prowokować do szukania winnych na własną rękę. Wreszcie musi zaskakiwać i łączyć się w spójną całość, tak by widz lub czytelnik nie miał łatwego zadania w odgadywaniu zakończenia.

To właśnie skomplikowane kryminalne zagadki odpowiadają za niewątpliwy sukces HTGAWM. To powrót do starej dobrej tradycji mrocznego kryminału rodem z powieści Agathy Christie, z klimatem starych wiktoriańskich domów z witrażami w oknach...

Ale nie myślcie sobie! To w końcu opowieść współczesna, dlatego nie zanudzicie się na śmierć. Przy okazji będziecie mogli popatrzeć sobie, jak się działa półświatek prawników w USA (i mam nadzieję, że jest to tylko i wyłącznie fikcja).


Dzięki naprawdę solidnej konstrukcji będziecie mieli dość czasu, by wkręcić się w opowieść. Każdemu zdarzeniu poświęcono bowiem aż 15 odcinków, w trakcie których powoli poznajemy kolejne szczegóły zbrodni, po czym cofamy się wstecz i oglądamy życie naszych bohaterów sprzed katastrofy. Właściwie widzimy ich jak pędzą prosto ku przepaści o czym oczywiście nie wiedzą.

Film poświęca dużo uwagi swoim czołowym postaciom. Niektóre wątki podaje nam na tacy, inne mają pozostać w sferze domysłów. A bohaterami są Connor, Laurel, Wes, Asher i Michaela- studenci prawa, ich budząca grozę pani profesor Annalise z dwójką swoich asystentów Bonnie i Frankiem. Mogę tylko powiedzieć, że to doborowa kompania i z początku nie będziecie się mogli wprost zdecydować kogo nienawidzicie najbardziej.

A jaki jest najlepszy powód, by obejrzeć ten serial... gdy juz myślicie, że wszystko wiecie, okazuje się, że nie wiecie nic. No i nie będziecie się mogli oderwać, żeby nie było- ostrzegałem...

P.



2 komentarze: