Strony

piątek, 11 marca 2016

Pewnego szesnastego




Jak zorganizować najważniejszy dzień w swoim życiu?
Oto kilka słów o pewnym szesnastym.







Na wstępie ostrzegam, że będzie to prawdopodobnie najdłuższy wpis mojego autorstwa w całej historii blogowania. Ale, żeby nie było nudno, wzbogacę go o obszerną fotorelację :)

1.  Wybór daty.
Ślub zimą? Jak to? Nie chcecie latem? skąd ten pomysł? Dlaczego w styczniu? Przecież zamarzniecie! Gdzie w tych kurtkach i kozakach do Kościoła! To tylko nie które pytania. które nam zadawano od jakiegoś roku. Byliśmy nimi bombardowani z każdej strony. Odpowiedź zawsze była jedna - bo tak chcemy.
Ślub zimą dla większości wydaje się szalonym pomysłem. Zazwyczaj decydują się na niego pary, które są ,,zmuszone'' do szybkiego za mąż pójścia. W naszym przypadku nie był to wybór spowodowany  przymusem, po prostu tak sobie wymarzyliśmy. Opcja wesela latem nie była w ogóle brana pod uwagę, żar kapiący z nieba to zdecydowanie nie dla nas. Zimowa sceneria, sweter, szal i płatki śniegu.... Prawie się udało! :)


2. Zaproszenia.
Własnoręczne i rustykalne, więcej o naszych zaproszeniach możecie przeczytać TUTAJ.


3. Suknia ślubna.
Zwiewna, skromna ale zarazem oryginalna, to były główne kryteria którymi kierowałam się przy wyborze sukienki. Opcja kupowania suknie ślubnej, nie wchodziła nawet w grę, po pierwsze nie była by to MOJA suknia ślubna, po drugie nie była by oryginalna, skoro ktoś inny mógł ją kupić przede mną, po trzecie moja rodzina przoduje, jeżeli chodzi o obecność w niej zdolnych osób, nie mogłam nie skorzystać z Pracowni Sukien Ślubnych kuzynki. Suknia była dokładnie taka, jaką sobie wymarzyłam!
Wszystkim przyszłym Panną Młodym gorąco polecam najlepszą pracownię sukien w Polsce : KLIK 



4. Garnitur.
Klasyczny i gładki garnitur stanowił idealne dopełnienie mojego stroju. Zrezygnowaliśmy z typowo ślubnych propozycji, na rzecz prostego, granatowego garnituru. Taki wybór sprawdzi się nie tylko w dniu własnego ślubu, z pewnością będzie świetnie służył mężowi  również podczas innych uroczystości.


5. Bukiet.
Marzył mi się taki z polnych kwiatów, ale zimą było to raczej niewykonalne. Zdecydowałam się na śnieżnobiałe jaskry, w połączeniu z szyszkami i parcianym sznurkiem.



6. Fryzura.
Pod uwagę wchodziły dwie opcje, wersja z rozpuszczonymi włosami, kontra luźny warkocz. Zdecydowałam się na drugi pomysł, z zastrzeżeniem, że miał być trochę niedbały i rozwalony. Welon odpadał, od początku wiedziałam, że chce iść do ślubu w wianku. W końcu miało być boho! Wianek był zrobiony ze sztucznych kwiatów, nie chciałam mieć żywego oklapniętego problemu na głowie :) W pasował się idealnie do reszty moich dodatków.




7. Makijaż.
Mam to szczęście, że posiadam bardzo zdolną przyjaciółkę, która stworzyła na mojej twarzy coś cudownego. Było to nie lada poświęcenie z jej strony, próby makijażowe trwały już od kilku miesięcy. Zdecydowałyśmy się na czarno- złotą kreskę, jasne cienie i róż. Miało być przede wszystkim naturalnie. Magdalena, jeszcze raz bardzo bardzo dziękuję!



8. Dodatki.
Postawiłam na minimalistyczną biżuterię, kolczyki z literkami A i T dostępne TUTAJ, oraz ukochane Lilou, oczywiście na sznurkach. Na wierzch kupiłam duży, luźny kremowy sweter, do tego komin, rękawiczki i voila! Jeżeli myślicie, że kupienie jasnego komina w komplecie z mitenkami to prosta sprawa to jesteście w błędzie! Szukałam i szukałam i nie znalazłam. Komplet został wykonany własnoręcznie, we wspomnianej wcześniej pracowni i stanowił idealne dopasowanie całości.








9.  Buty.
Przede wszystkim nie chciałam żeby były na jeden raz. Typowe obuwie ślubne jest paskudne, zdecydowałam się na klasyczne, cieliste czółenka na grubym obcasie. Szpila w zimową pogodę była raczej nie wskazana, poza tym na takim obcasie czułam się zdecydowanie pewniej.



10. Wystrój kościoła.
Z racji, że braliśmy ślub w okresie Bożonarodzeniowym, świąteczny wystrój w zupełności nam wystarczył. Drewniana szopka i jasne światełka dodały szczególny nastrój. Nie kupowaliśmy żadnych kwiatów, całość dopełniły dwa drewniane lampiony i kilka świeczek. Na wyjście z kościoła przygotowałam papierowe rożki, w środku których było mnóstwo płatków kwiatów ( polecam dogadanie się z pobliska kwiaciarnią).





11. Samochód.
Nie chcieliśmy tracić kosmicznych pieniędzy na wypożyczenie samochodu, pojechaliśmy więc samochodem wujka ( warto popytać w rodzinie, zawsze znajdzie się ktoś chętny, aby nam użyczyć swoje cacko:) ) Kwiaty na samochodzie raczej nie są w moim stylu, postawiliśmy na materiałowe serca ( oczywiście handmade), magnetyczne litery oraz na kredowy pisak. W zupełności wystarczyło.




11. Obrączki.
Obrączka jest piękna sama w sobie, nie warto jej przekombinować. Nasze to typowa klasyka, zostały wykonane z żółtego złota, 4,5 cm, lekko zaokrąglone. A co najważniejsze zostały przetopione z rodzinnych pamiątek co czyni je jeszcze bardziej wartościowe.



12. Wybór sali.
Nasz wybór padł na Hotel Barczyzna w Nekli. Położony jest on w bardzo malowniczym miejscu, na totalnym odludziu, wśród łąk i lasów. Zasada jest taka, że im dalej z Poznania tym taniej. Nie chcieliśmy jednak przesadzać z odległością, aby nie narażać gości weselnej na zbyt długą podróż. Najbardziej zależało nam żeby wnętrze było jasne, przytulne i czyste. Marzeniem były okrągłe stoły, jak je zobaczyłam, od razu wiedziałam, że właśnie tam odbędzie się nasze wesele. Z ręką na sercu mogę polecić to miejsce, Barczyzna nie zawiodła. Począwszy od przepysznego jedzenia, przez obsługę, kończąc na białych tulipanach ( załatwili dosłownie wszystko!). Zdecydowaliśmy się na jak najbardziej prosty wystrój, białe kwiaty, białe świeczki, białe obrusy, do tego winietki klamerki, słomki i ciasteczka w kształcie serduszek ( w ramach podziękowań dla gości, również ręczna robota :)).


13. Muzyka.
Na muzyce oszczędzać nie można. Bywaliśmy na różnych weselach i jedno jest pewne - bez dobrego dj/zespołu zabawa weselna może okazać się kompletną klapą. Z grajków zrezygnowaliśmy, osobiście lepiej się bawimy przy oryginalnych utworach, stąd też nasz wybór padł na DJ. ale oczywiście nie na byle jakiego. Przez całą noc parkiet ani razu nie świecił pustkami, wszyscy się znakomicie bawili. Profesjonalizm w każdym calu, gorąco polecam : KLIK
Bańki totalnie skradły moje serce.



14. Tort.
Tradycyjny tort weselny? E taaaam, musiało być coś innego. Jako, że przez nasze dotychczasowe wspólne życie babeczki przewijały się cały czas, tort nie mógł być wykonany z czegoś innego. Babeczkowy tort stworzyła Owacja : KLIK . Przemiła Pani Tamara sprostała zadaniu w 100%, nasze weselne muffinowe ciasto było idealne!




15. Fotograf.
Najlepsze zostawiłam na sam koniec. Zdjęcia przerosły może najśmielsze oczekiwania. Nie łatwo było wybrać fotografa z tuzina osób oferujących tą usługę, nam udało wybrać się tego najlepszego. Nie chcieliśmy ustawianych, sztucznych i przerysowanych zdjęć. Kuba dał nam to czego oczekiwaliśmy, czyli przepiękny reportaż ślubny. Chwila po chwili, z ukrycia, z zaskoczenia. Wzruszam się za każdym razem, gdy oglądam te zdjęcia, bo idealnie odzwierciedlają każdą sytuację, emocje które nam towarzyszyły. Człowiek z wielką pasją Kuba Kępiński : KLIK .


Przed ślubem postanowiłam sobie, że chociaż by się waliło i paliło nic mi nie popsuje tego dnia. Na szczęście wszystko poszło po naszej myśli, więc nie mieliśmy się czym zamartwiać. Przygotowania kosztowały mnie wiele pracy, włożyłam w nie całe serce. Dużo rzeczy zrobiłam własnoręcznie, wszystko po to, żeby było jeszcze bardziej wyjątkowo. Czy teraz coś bym zrobiła inaczej? Zdecydowanie nie!


To wszystko co opisałam powyżej pomogło sprawić że mój ślub i wesele było idealne. Ale nie stało by się tak, gdyby nie wspaniały człowiek za którego wyszłam. Bo przecież On w tym całym ślubie był i jest najważniejszy :)
A.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz