Strony

czwartek, 17 grudnia 2015

Karp, czyli cała prawda o odwiecznej tradycji

Niektórzy kochają, niektórzy nienawidzą, dla niektórych karp to smak świąt, dla innych smak bagnistego stawu. A czy wy nadal trzymacie karpie w wannie?


Kiedy ktoś zada wam pytanie o to co najbardziej kojarzy się z polską wigilią, większość z was wymieni karpia. Przecież karp na stole musi być i już. Ta ryba znana była w naszym pięknym kraju od czasów średniowiecza, moda na nią raz przychodziła raz odchodziła, co można stwierdzić bacznie śledząc spisy inwentarzy szlacheckich i zakonnych. Karpia na nasze ziemie sprowadzili cystersi, którzy posiadali w swoim kalendarzu tyle dni postnych, że musieli poszukiwać postnej alternatywy dla mięsa, tłuściutki karp nadawał się do tego znakomicie. Założyli oni pierwsze hodowle w Miliczu i Zatorze, co ciekawe obie miejscowości po dziś dzień słyną ze swoich stawów rybnych, a hodowcy karpia z dwóch regionów ostro rywalizują.
tak mógł wyglądać karp w dawnej Polsce
W XVI wieku byliśmy już Europejskim potentatem, zaraz po Czechach posiadaliśmy największą ilość stawów rybnych. Karp zaś był jedną z najczęściej hodowanych ryb. Warto zaznaczyć, że karpie znane w dawnej Polsce znacznie różniły się od tych podawanych dzisiaj. Twórcą odmiany serwowanej najczyściejszej, tej o wygiętym grzbiecie i delikatnym mięsie, był galicyjski hodowca ze wsi Kaniów.
A to garbary karpkaniowski, z takiej ryby pozyskamy więcej mięsa
Jeżeli myślicie, że wasi pradziadkowie zajadali się karpiem w wigilię, bardzo się mylicie.

Świąteczna tradycja spożycia tej garbatej ryby jest całkiem młoda, narodziła się po II wojnie światowej. Zniszczona Polska nie mogła zapewnić wystarczającej ilości ryb dla obywateli, a tradycje jedzenia tych wodnych stworzeń były bardzo silne. Połowy morskie odpadały ponieważ flota bałtycka wymagała odbudowania. Warto zaznaczyć, że centralna gospodarka sprzyjała masowym hodowlom, a karp nadawał się do tego doskonale- jest niedrogi w utrzymaniu i świetnie poddaje się hodowli. Komunistyczna centrala rybna, nie mogła co prawda zapewnić wystarczającej ilości karpi dla całego narodu w skali roku, ale zapewniała dostawę dla każdego na święta Bożego Narodzenia.
Warto dodać, że karpie nie są wybredne, żerują przy dnie, a w ich diecie znajdziemy często odpadki po przemyśle spożywczym.
Tak wyglądają gospodarstwa rybne, nie polecam
W tradycji staropolskiej, na wigilijnym stole nie mogło zabraknąć potraw pochodzących z z pola, z ogrodu, z lasu i z wody, stąd tradycja jedzenia kasz i zbóż (całkiem już zapomniana chociaż zboże dodaje się czasem do kutii/ makiełek), jabłek i kapusty, leśnych grzybów i właśnie ryb. Karp pojawiał się regularnie w świątecznym menu, chociaż wiadomo na pewno, że na talerzach biesiadników częściej gościł łatwy w przechowywaniu śledź i ryby występujące naturalnie w polskich rzekach i jeziorach. Prawdziwym staropolskim królem wigilii był szlachetny szczupak.
Karp w galarecie
Co prawda nikt nie zabroni wam jeść karpia na święta, warto jednak pamiętać, że tradycja przynoszenia do domu żywej ryby to wspomnienie czasów, w której ubogi polski naród nie posiadał lodówek, a szlachtowanie ryb następowało parę godzin przed wieczerzą. W dzisiejszym świecie to nie ma najmniejszego sensu.

Ja z mojej strony na święta wolę śledzia, łososia i pstrąga.

Smacznego!

P.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz