Strony

piątek, 22 lipca 2016

Baśń baśni, czyli Pentameron


Baśń to pewnie jedna z najstarszych form opowiadania historii. Jak wiadomo, im coś starsze, tym większą liczbą zasad i obostrzeń się charakteryzuje. 

Przez wieki udało nam się stworzyć zwięzłą konwencję baśni. Oto dobry, acz udręczony przez los bohater, chcąc nie chcąc, staje przed wyzwaniem, które niczym kłoda zostało mu rzucone pod nogi przez zrządzenie losu. Oczywiście zrządzenia losu wynikają zazwyczaj z działania mrocznych mocy, z którymi bohaterowi przychodzi walczyć. Nasza pozytywna postać musi pokonać wszelkie przeciwności, w tym własną słabość, zazwyczaj jest wyśmiewany przez wszystkich i nie ma w nikim oparcia. U celu, dobro tryumfuje nad złem, dobre postaci są nagradzane, a złe karane.

Bo baśń to przede wszystkim przypowieść, która ma słuchaczy moralizować. Oprócz specyficznego schematu fabuły, baśń w sposób sobie należny tworzy obraz postaci i miejsc. Pełne kontrastów, szpetne lub cudowne, pełne magii, niestworzonych stworów i archetypicznych charakterów.

Pentameron do baśń współczesna, bynajmniej nie chodzi o anturaż, a fabułę. Oryginalny tytuł: Il racconto dei racconti, oznacza mniej więcej tyle co 'baśń baśni' (czy znaczy to 'baśń o baśni', czy 'baśń nad baśniami' pozostawiam filologom włoskim). Jej twórca, Mateo Garrone, porzucił odwieczny schemat walki dobra ze złem, pogmatwał nieco fabułę, by zmylić widza. Jednocześnie w sposób doskonały oddał w filmie baśniową atmosferę.

W filmie przedstawiono trzy oddzielne wątki, poznajemy więc szereg postaci, z których jednak żadna nie pasuje do znanych nam archetypów. Nie znajdziemy tu pięknych, dobrych i mądrych książąt, dobrodusznych i naiwnych księżniczek, bezdusznych smoków, czy przerażających czarowników. Właśnie dzięki zupełnie nowemu podejściu do tworzenia postaci, fabuła raczy nas na każdym kroku zaskakiwać.

By nikt nie miał wątpliwości, że mamy do czynienia z baśnią, Garrone stworzył nam najbardziej baśniowy świat z możliwych. Sceny, które tu zobaczymy, wzbudzą podziw u wrażliwych na estetykę widzów. Choćby tylko dla tych niezwykłych scenografii i widoków, warto film obejrzeć. Dorzucę jeszcze fantastycznych aktorów, niech wspomnę tylko Salmę Hayek

Garrone zrezygnował też z prostego moralizatorstwa. Żeby doszukać się głębi, trzeba naprawdę zabrać się do szukania. Ale, czy jest to sprytny wybieg, czy po prostu moralna próżnia, pozostawiam wam do rozsądzenia.

P.





1 komentarz: