Być może, część z was na hasło Lana Del Rei zareaguje podobnie, jak współautorka tego bloga Agata pytając: "czyli znowu piszesz o jedzeniu?". Zgadzam się: Lana to dość apetyczny kąsek, a jej muzyka smakuje jak gorzka czekolada- jest aksamitna, delikatna, czasem wycisza, czasem kopie z mocą i do tego poprawia nastrój. Można się pomylić.
Piszę o Lanie nie bez okazji. Niedawno w sklepach muzycznych ukazał się jej najnowszy krążek "Honeymoon".
Poezja śpiewana w wersji noir- personifikacja |
Do albumów jeszcze wrócimy, teraz o samej Lanie- kobiecie zagadce.
Kobieta kameleon, jak ona to robi, na każdym zdjęciu wygląda jak ktoś inny... |
Lana jest absolutnie genialnym produktem popkultury. Sceniczna postać Lany to czysta kreacja, w której niewiele jest miejsca na przypadek i spontaniczność. Jest jedną z tych gwiazd, które ciężko rozpoznać na ulicy gdy spacerują bez makijażu, o której życiu prywatnym praktycznie nic nie wiadomo i która pokazuje światu prawie wyłącznie to co chce pokazać.
Tak podobno wygląda Lana kiedy wraca do domu, trudno się połapać. |
Dodajmy, zaistniała, jako Lana Del Rey (Lana od Lany Turner, a del Rey... od Forda del Rey) całe lata po swoim faktycznym wokalnym debiucie:
w 2005 roku wydała płytę pod własnym imieniem i nazwiskiem Elizabeth Woolridge Grant
w 2006 roku, jako May Jailer wydała album Sirens
w 2010 roku, jako Lizzy Grant wydała album zatytułowany Lana Del Ray (rAy nie rEy).
Dość powiedzieć, że w momencie, kiedy stała się sławna i bogata wykupiła prawa do swoich starych wydawnictw, które praktycznie zniknęły z sieci (jak poszperacie w otchłani Youtuba, dowiecie się dlaczego).
Ulubiona stylówa rodem z lat 50tych |
2012 Born to Die, Paradise
Wydane najpierw, jako Born to Die, później, jako edycja specjalna BtD Paradise Edition.
Kto z was nie zna takich utworów, jak Video Games, Born to Die, Blue Jeans...
Lana wkroczyła na rynek muzyczny w wielkim stylu, a single z tej płyty zajęły pierwsze miejsca na listach przebojów na całym świecie. Nie ma się czemu dziwić. To płyta przesycona lirycznymi, niewesołymi tekstami, okraszonymi doskonałą muzyką. Dorzućmy do tego epickie teledyski i mamy przepis na sukces.
Utwory z tej płyty są często remixowane, dzięki czemu do Lany można również potańczyć.
Edycja specjalna Paradise, no cóż krytycy zarzucają, że Lana wydała po prostu kawałki, z którymi trzeba było coś zrobić, jak utwór Blue Velvet, który promował kolekcję marki H&M. Ja jednak dostrzegłem kolejne oblicze artystki, w utworze Bel Air, można szukać inspiracji Enyą..
Lana wkroczyła na rynek muzyczny w wielkim stylu, a single z tej płyty zajęły pierwsze miejsca na listach przebojów na całym świecie. Nie ma się czemu dziwić. To płyta przesycona lirycznymi, niewesołymi tekstami, okraszonymi doskonałą muzyką. Dorzućmy do tego epickie teledyski i mamy przepis na sukces.
Edycja specjalna Paradise, no cóż krytycy zarzucają, że Lana wydała po prostu kawałki, z którymi trzeba było coś zrobić, jak utwór Blue Velvet, który promował kolekcję marki H&M. Ja jednak dostrzegłem kolejne oblicze artystki, w utworze Bel Air, można szukać inspiracji Enyą..
Moja ukochana płyta Lany i chyba jedna z najlepszych, najbardziej spójnych i konsekwentnych (patrząc na całość) albumów, jakie znam w ogóle.
Płyta była ogromnym zaskoczeniem, po czymś takim jak Born to Die, spodziewałem się, że artystka pójdzie za ciosem kontynuując nadane sobie tempo (muzyczne i gatunkowe). Ale Lana zwolniła... Ultraviolence to płyta nostalgiczna i skłaniająca do wzięcia głębokiego oddechu.
Polecam ją w kawałkach i w całości. To właśnie o niej myślałem, kiedy porównałem Lanę do ciemnej czekolady. Niby gorzka i mroczna, ale nie możesz się oderwać i ani się obejrzysz, a zeżresz całą tabliczkę,,,
2015 Honeymoon
Najnowsza płyta. O dziwo Lana idzie w zaparte. Ta płyta jest jeszcze bardziej stonowana niż Ultraviolence. Kawałki są niemal melancholijne. Ich słuchanie będzie was wyciszało, więc jeżeli nie macie ochoty popadać w głębsze refleksje, puśćcie sobie coś innego.
P.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz