Strony

środa, 11 listopada 2015

Ci dziwni Poznaniacy, czyli nietypowy 11 listopada

To, że Poznaniacy są jacyś dziwni, wiedzą wszyscy i nikomu nie trzeba tego udowadniać. Ale żeby w święto narodowe, 11 listopada, dobrze się bawić i obżerać nieprzyzwoitymi smakołykami, podczas gdy całą Polskę ogarnia ogień zamieszek... To już chyba przesada.



W Warszawie rozróba, w Białym Stoku- rozróba, a w Poznaniu,.. wesoły korowód, gry i zabawy dla dzieci oraz 10000 nadprogramowych kalorii podczas obiadu i deseru.

Zacznijmy od tego skąd wzięło się to pokojowe fetowanie 11 listopada. Dla Poznaniaków ten dzień widniał w kalendarzu świąt już czasów średniowiecza. W miejscu dzisiejszej ulicy Święty Marcin istniała osada o tej samej nazwie, kościół pod wezwaniem świętego do dziś obchodzi odpust właśnie 11 listopada. Odpusty w kościele Świętomarcińskim czczone były festynem, w trakcie którego lokalni rzemieślnicy fundowali poczęstunek dla uboższych sąsiadów.

Zwyczaj hucznego obchodzenia odpustu przetrwał aż do wybuchu II Wojny Światowej, Tradycję festynu wskrzeszono w 1993 roku, a efekt tego wskrzeszenia zaskoczył chyba nawet pomysłodawców.

Tego dnia od samego rana, w centralnej części miasta nieopodal Zamku Cesarskiego gromadzą się tłumy poznańskich rodzin, Oczekują na wymarsz pochodu, na którego czele stanie rzymski legionista- Marcin z Tours.

Z czego jeszcze słynie ten dzień:

ROGALE ŚWIĘTOMARCIŃSKIE
Podobno tradycja ich wypieku została zapoczątkowano właśnie podczas obchodów Świętego Marcina w dawnych czasach, Miejscowy piekarz miał rozdawać tłumowi pożywne drożdżowe rogale wypełniane białym makiem. Obecnie rogale wypieka się z ciasta półfrancuskiego.


ŚWIĘTY MARCIN
Czyli bohater dnia, koleś przebrany za rzymskiego legionistę, uosabiającego Marcina z Tours, podbija serca poznaniaków. Poz zamkiem odbiera od prezydenta miasta klucze do poznańskiego grodu i na wiedzie kolorowy korowód, aż do bram kościoła pod swoim wezwaniem. Niech nikogo nie zdziwi, że święty raz dosiada żywego konia, innym razem pegaza, w końcu ten skrzydlaty stwór to też nieodzowny symbol miasta.


GĘSINA NA ŚWIĘTEGO MARCINA
To zwyczaj powszechny w wielu miejscach w Europie. Podobno krzyk gęsi miał wydać świętego Marcina, który skrył się w stodole na wieść, że wybrano go na biskupa Tours. W podzięce za przysługę, między innymi w Niemczech, Francji, czy Austrii gęsi pieczone są na potęgę właśnie w dniu św. Marcina . Swoją drogą podobno to właśnie jesienią gęsina smakuje najlepiej. Ja wierzę, dlatego dzisiaj z całą rodziną siadamy do gęsi.

I na koniec, wszystkim Marcinom z okazji imienin życzę wszystkiego cudownego, wszystkim poznaniakom życzę wesołego, rodzinnego święta- jak zwykle, a wszystkim pozostałym Polakom... no cóż, życzę, dla odmiany, spokojnego dnia niepodległości.
P.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz