Strony

wtorek, 29 grudnia 2015

Sześć światów Hain, czyli Ursula le Guin w kosmicznym wydaniu



Co dostaliście na święta? Ja książkę i to nie byle jaką!


W wiadomo w dostawaniu prezentów najfajniejsze jest to, że można przypadkiem dostać upragnioną książkę ukochanego autora. Ja mam wielu ukochanych autorów, a pośród nich jedną, niekwestionowaną cesarzową: Ursulę le Guin.

Poświęćmy chwilę na przybliżenie sylwetki tej wielkiej autorki. Fanom fantastyki i S-F nie trzeba jej przedstawiać, bowiem Ursula uznawana jest za jednego z najwybitniejszych pisarzy tych nurtów. Co ciekawe udało jej się pogodzić świat magii i świat kosmicznych podbojów, jak chyba żadnemu znanemu mi twórcy. Stworzony przez nią cykl powieści "Ziemiomorze" stawiany jest często obok dzieł Tolkiena (Władca pierścieni, Hobbit), czy Lewisa (Opowieści z Narnii), jako jeden z najwybitniejszych.

Podobnie rzecz się ma w przypadku jej sag osadzonych w erze podboju kosmosu, Ursula bardzo często traktowana jest, jako jedna z autorów wywierających największy wpływ na literaturę S-F. Bezpośrednim impulsem do podzielenia się z wami tymi wszystkimi refleksjami, jest oczywiście prezent. Otóż za sprawą dobrze znanej wam współautorki bloga Agaty, wszedłem w posiadanie obszernego (940 stron), całkiem nowego wydania sześciu powieści osadzonych w realiach kosmicznego S-F.

Książka nosi tytuł "Sześć światów Hain" i jeżeli jeszcze jej nie macie, biegnijcie do sklepu. Opowieści zawarte w tej biblii S-F same w sobie nie są nowe, jednakże piękne wydanie zapewni wam dodatkowe odczucia sensualne!

O wyjątkowości tych powieści świadczy ich ponadczasowość. Czytając nie ma się wrażenia archaiczności (w końcu technologia przez ostatnie 40 lat pognała do przodu). Ursula pisze z wyczuciem, nie przytłacza czytelnika pseudonaukowymi teoriami. Stworzone przez nią światy mają ręce i nogi, a autorka korzysta z każdej możliwości, by tchnąć w nie trochę zupełnie atechnologicznego ducha (bohaterowie często związani są z kulturami, które nazwalibyśmy pierwotnymi, a którym przychodzi stykać się z wysoce rozwiniętymi cywilizacjami Ligii Wszystkich Światów). Na każdej karcie tych opowieści przebija zamiłowanie do socjologii i antropologii. Autorka co rusz karmi nas wyszukanymi opowieściami o nieistniejących kulturach, zwyczajach, obrzędach i społecznościach, w które nie trudno uwierzyć.

Po raz kolejny zastanawiam się, dlaczego powieści tej autorki nie doczekały się wielkoobiektowych adaptacji, podobno sama Ursula le Guin jest bardzo krytyczna jeżeli chodzi o takie próby. Pozostaje mieć nadzieje, że jeżeli takie ekranizacje powstaną, będą równie wielkie, jak ich książkowe pierwowzory.

Miłej lektury!!
P.
Dopóki czytelnik jej nie otworzy,
 dopóty książka jest tylko zbiorem słów.
                                                  Ursula le Guin

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz