Strony

poniedziałek, 20 czerwca 2016

Bogowie Egiptu, czyli dużo blichtru i dużo emocji

Jeżeli lubicie złote inscenizacje, epickie plenery, niestworzone historie i całkowicie mitologicznych bohaterów, to Bogowie Egiptu przypadną wam do gustu.


Pewnie nie zobaczył bym tego filmu, gdybym nie usłyszał najpierw ścieżki dźwiękowej skomponowanej przez Marco Beltramiego. Muzyka zrobiła na mnie spore wrażenie, więc dlaczego nie miałbym dać szansy filmowi do którego powstała?

Okazało się, że w filmie występują zacni aktorzy, w tym tacy, których cenię i był to kolejny powód, by dać się przekonać. I oczywiście nie zawiodłem się, film nakręcono w konwencji zupełnie baśniowej, czy może mitologicznej, a to mówi samo za siebie, natomiast aktorzy nie zawiedli.
Nie chcę, żeby ktokolwiek pomyślał, że czepiam się konwencji mitologicznej. Oprócz tego, że najczęściej wypacza ona kompletnie mit, na podstawie którego powstała, to zazwyczaj zapewnia widzą mnóstwo efektownych scen akcji, nietuzinkowych herosów (w końcu wymyślono ich w starej, dobrej starożytności) i zazwyczaj pozwala popuścić wodze fantazji.
Bogowie Egiptu to oryginalny scenariusz nie został oparty na opowieściach z nad Nilu czasu faraonów, niemniej egipska symbolika i mitologia to ważny element scenariusza. Dzięki kompletnie oryginalnemu scenariuszowi, film nie zawodzi. Streszczając, istoty boskie, na przykład Ozyrys, Set, Hathor, czy Horus, to prawie czterometrowego wzrostu giganci, którzy postanowili zamieszkać wśród zwykłych ludzi, władać nimi porządnie i sprawiedliwie, oczywiście pławiąc się przy tym w bogactwie i chwale. Ludzie w nagrodę mogą liczyć na boską opiekę za życia i po śmierci.
W ciekawy sposób opowieść splata losy bohaterów zarówno boskich, jak i ludzkich. Oczywiście nie jest to największej głębi kino psychologiczne, ale fabuła nie zabija swoją topornością. Można, by nawet pokusić się o tezę, że jest to film z przesłaniem, całkiem nie głupim jeżeli się zastanowić.

Ale oczywiście, że takie filmy ogląda się nie ze względu na przesłania, a ze względu na efekty specjalne. Stroną wizualną się nie rozczarujecie, jest tu na co popatrzeć, a twórcy nie szczędzili rozmachu.

Jeżeli tylko nie macie alergii na kino w 100% fantasy, to na pewno warto przysiąść przy tej hollywoodzkiej produkcji, choćby dla jej oprawy wizualnej i dźwiękowej.

P.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz