Strony

poniedziałek, 7 listopada 2016

Sanctus, thriller religijny

Są różne rodzaje dreszczowców. Takie z kosmitami, potworami, seryjnymi zabójcami... Są też takie, w których rolę mrocznej siły odgrywają czynniki religijne...


Sanctus to właśnie taka książka. Mroczny i dość tajemniczy thriller, którego fabuła splata się w praktycznie w każdym miejscu z wątkami religijnymi. Oto bowiem, w samym środku tureckiego miasta Ruina wznosi się Cytadela. Cytadela to nie tylko najstarsze ludzkie siedlisko ale również najświętsze miejsce na globie. Strażnicy Cytadeli, odizolowani od świata mnisi zazdrośnie strzegą potężnej relikwii i jej odwiecznej tajemnicy.
 
Kapadocja, zapewne jeden z pierwowzorów Cytadeli
W innej części świata, w New Jersey, dziennikarka odbiera akt zgonu swojego zaginionego przed laty brata. Jej życie wydaje się całkiem zwyczajne. Świat, w którym żyje nie wydaje się różnić od naszego. A jednak! Akcja tej powieści wcale nie rozgrywa się w naszej rzeczywistości, choć wielu mogłoby tak pomyśleć. Autor wplótł tu jednak wątki nijak mające się do naszej rzeczywistości.

Cytadela Van w Turcji, kolejny kandydat na pierwowzór.
Książka została napisana przez Simona Toyna i jest to jego debiut literacki. Simon pracował wcześniej w branży telewizyjnej, zaplanował również dwie kolejne części, by z Sanctusa uczynić trylogię, co jest ostatnio dość modnym posunięciem.

Autor
Gdyby opinia o prozie powstawać miała po przeczytaniu pierwszych stron powieści, to niestety zakończyłbym lekturę bardzo szybko wystawiając opinię raczej negatywną. Ostrzegam lojalnie, że wstęp jest kiepski, nie wiem czy kiepsko napisany, czy niezdarnie przetłumaczony, w każdym razie robi złe wrażenie. Od razu powiem, że później fabuła się zagęszcza i dalej czyta się już łatwo.

Pomieszanie wątków realistycznych z wydumanym światem też mogłoby przebiegać mniej agresywnie. Pomimo, że sam obraz mrocznej cytadeli jest chwytliwy to myśl, że różnice sięgają samych źródeł naszej cywilizacji, a mimo wszystko świat niewiele różni się od naszego jest bardzo naiwna. I niezbyt przekonująca.

Mroczna Cytadela wygląda prawdopodobnie tak...
Mimo wszystko, książka trzyma w napięciu i okazuje się, że jestem całkiem ciekaw co przyniosą kolejne części. To w końcu debiut i można mieć nadzieję, że Simon podszkolił się już w pisaniu, a pomysłów nadal nie będzie mu brakować.

P.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz