Strony

wtorek, 22 marca 2016

Zabierzmy się za noblistów: José Saramago

 
Nagroda nobla z literatury przyznawana jest co roku, od 1901 roku otrzymało ją 112 osób. Wyróżnienie to traktuje się, jako zwieńczenie kariery literackiej- uhonorowanie autora poczesnym miejscem w kanonie klasyki i lektur obowiązkowych.
Ja to wiem i pewnie połowa ludzkości też to wie: jak coś jest obowiązkowe to się tego unika. Więc takie niezdrowe podejście do autorów wyróżnionych noblem dotyczyło i mnie. Za nic miałem argumenty, że Sienkiewicz, że Reymont, Miłosz i Szymborska, że trzeba to znać. Przyznam się szczerze, oprócz paru wierszy Miłosza i Szymborskiej, nasza Polska noblowska twórczość pozostaje dla mnie enigmą.

Jednakże, pewnego razu dawno temu ocknąłem się z tego antynoblowskiego marazmu i postanowiłem dobrać sobie parę lektur z klucza podyktowanego przez Szwecką Akademię literacką.

Na pierwszy ogień wybrałem jedynego w gronie noblistów literackich Portugalczyka- José Saramago (czyta się jakoś tak: Żóze Saramagó). Spytacie dlaczego? Bo lubię Portugalczyków (o czym dowiecie się na przykład o-->TU), innych powodów nie było. Udałem się czym prędzej do cudownej wypożyczalni książek Biblioteki Uniwersyteckiej UAM w Poznaniu i zgarnąłem pierwszą książkę z brzegu: "Wszystkie Imiona", dlaczego? Bo tytuł brzmiał tajemniczo. Okazało się, że intuicja to mój wrodzony dar. Książka okazała się być niezwykła. Saramago nie pisze rozwlekle. Jego książki nie są zbyt opasłe. "Wszystkie Imiona" nie posiadały też prawie żadnej akcji, którą można by było uznać za wciągającą. Więc co było urzekające? Słowa! Spod ręki tego autora wypływa cudowna i kojąca rzeka, człowiek ma ochotę kąpać się w tym potoczystym języku. Autor daje nam do myślenia, stawia przed nami ciężkie zadania logiczne i nagradza w sposób niepomierny. Błahe komunały brzmiące, jak filozoficzne wywody i pierwszej wody mądrości ubrane w proste chłopskie słowa. Zanim się zorientowałem książka się skończyła zapadając mi w pamięć.
Później dorwałem najbardziej znaną powieść autora „Miasto Ślepców”. Na jej kanwie powstał nawet hollywoodzki film. I tutaj autor udowodnił, że potrafi tworzyć dzieła wciągające, z wartką akcją i trafiające do szerokich mas, a ja po raz kolejny doceniłem wszechstronność pana Saramago.
 

Ostatnio jak szalony nabyłem kolejne książki autora. Czytana przez mnie „Podróż Słonia” to prawdziwa logiczna łamigłówka. Autor postanowił pobawić się formą i nie stosował w sposób standardowy znaków interpunkcyjnych, dużych i małych liter, czy akapitów. W ten sposób, czytanie staje się nieco większym wyzwaniem, które umila niebanalne poczucie humoru i lekka forma powieści.

Warto dodać do zestawu kolejną amerkyńską ekranizację powieści tegoż autora: "Podwojenie". Film na jej podstawie nakręcony nosi tytuł "Wróg"  w role główne zaś wcielil się mój ulubieniec:  Jake Gyllenhaal. Co prawda oglądając film nie wiedziałem, że Saramago maczał w tym palce, ale surrealistyczny i mroczny klimat przypadł mi do gustu.  

A tak oto Komitet Noblowski uzasadnił przyznanie wyróżnienia Portugalczykowi:

„za dzieło, które przypowieściami, podtrzymywanymi przez wyobraźnię, współczucie i ironię, stale umożliwia nam pojmowanie iluzorycznej rzeczywistości”

Ja się z powyższym w zupełności zgadzam, dlatego stanowczo polecam wam lekturę.

Co prawda dla mnie José Saramago okazał się tak wciągającym autorem, że pozostali nobliści będą musieli trochę poczekać. Ale przecież nie uciekną. Miłego czytania!
   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz