Strony

piątek, 15 kwietnia 2016

Cwaniaczek, przyjemniaczek, przystojniaczek, Deadpool, czyli antybohater

  
 
Lubicie pikantny humor? Superbohaterów? Komiksowy nastrój? Przerysowane sceny walki? X-menów i Kill Billa? W takim razie Deadpool to film dla was.
Film obejrzałem zanim przeczytałem jakąkolwiek recenzje. Obejrzałem go wiec z zupełnym spokojem ducha i bez żadnych oczekiwań. Muszę przyznać, że uśmiałem się do łez, jak to zresztą wypada oglądając komedię. Deadpool to zdecydowanie mieszanka stylów:

-trochę surrealizmu godnego Quentina Tarrantino, z pozoru bezsensownie brutalne sceny walki i krew lejąca się hektolitrami;
-trochę wielkiego komiksowego kina, czyli typowa produkcja Marvela, efekty specjalne na najwyższym poziomie, epickie sceny walki i oczywiście superbohater- w tym przypadku antybohater;
-trochę X-menów, oczywiście w krzywym zwierciadle, jednakże dla fanów serii to niewątpliwie gratka;
-trochę absurdalnego humoru, niczym w filmie Kingsman, Deadpool ocieka ironią, a do tego jest całkiem udaną parodia filmów o herosach najróżniejszej maści.
 
Deadpool szykuje się do akcji, właśnie skończył rysować plan, kredką świecową
Postać głównego bohatera wzorowana jest na komiksie Marvela. Odtwórcą głównej roli został Ryan Reynolds, któremu jakby pasują, niezręczne niekiedy, komiczne sceny filmu. Trzeba przyznać, że akcja jest wciągająca, choć odrobince zagmatwana. Film zaczyna się mniej więcej w połowie historii, dzięki retrospekcjom poznajemy początek fabuły, by zgrabnie przejść do zakończenia.

Muszę przyznać, że zarówno scenarzysta, jak i reżyser nie posiadają w swym dorobku żadnych innych wysokobudżetowych produkcji, dlatego film można uznać za miłe zaskoczenie i na pewno początek niejednej kariery.

Oczywiście filmowi można co nieco zarzucić, humor bywa prymitywny i obsceniczny, ale jako gminny obrońca moralności muszę przyznać, że mimo wszystko Deadpool nie narusza (za nadto) zasad dobrego smaku.
  
Deadpool i jego tymczasowi pomocnicy z klubu X-man-
Megasonic Teenage Warhead i Collosus

Wrażenie robią przede wszystkim głowni bohaterowie, niezbyt dobrzy, niezbyt poukładani i na pewno nie świecący przykładem ale dający się lubić. Czarne charaktery nie są wcale dużo bardziej czarne niż sam Deadpool, jednak Ed Skrein, jako przeciwnik o zupełnie nie licującym z jego funkcją imieniu Francis, spisuje się bardzo dobrze.
  
To ci źli, Francis "Ajax" i Angel Dust, a nie wyglądają, prawda?
Co ważne, w filmie upakowano ponadto masę pobocznych postaci, które czarują i warto je pochwalić, niech wymienię tylko:

- Weasela, barmana i kumpla Deadpoola
- Dopindera, osobistego taksówkarza
-Niewidomą Al, czyli 60-letnią współlokatorkę- narkomankę
  
Deadpool i jego osobisty taksiarz Dopinger
Oczywiście film nie jest dla wszystkich, nie idźcie na niego z mamą, albo dziećmi. Niemniej warto się czasem oderwać od rzeczywistości.
P.
  

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz